wtorek, 17 października 2017

Nowoczesne rycerstwo

Nie chodzi mi, wbrew pozorom, o rycerzy z mieczami świetlnymi, a o ideę rycerstwa w dzisiejszych czasach. Rycerz, w średniowiecznej Europie łacińskiej, był istotą trojaką. Z jednej strony - wojownikiem, z drugiej - właścicielem ziemskim, z trzeciej - uosobieniem pewnych ideałów. Tak to przynajmniej powinno w teorii wyglądać. Mamy więc osobę, która powinna (między innymi) stawać w obronie słabszych, ale z racji swojej konstytucji, umiejętności oraz majątku ma odpowiednie możliwości, by wspomnianych słabszych obronić skutecznie.

W dzisiejszych czasach rycerzy niestety już nie ma, pozostała jednak, na szczęście, rycerskość. Moim zdaniem, współczesne wyznawanie zasad rycerskości to na przykład stawanie w obronie zwierząt. W miarę zawłaszczania przez człowieka większości terenów, zwierzaki miały coraz gorzej na świecie. Obecnie bardzo często mają po prostu przesrane. Są zależne od człowieka, chronione prawnie w bardzo iluzoryczny sposób, i traktowane dokładnie tak, jak akurat człowiek sobie zażyczy. Są oczywiście ludzie, którzy zrobią dla zwierzątka wszystko, nakarmią, zadbają, wymiziają i kupią posłanie z kaszmiru. Niestety, są i tacy, którzy niechciane zwierzę przypną do drzewa w lesie, lub zrobią coś jeszcze gorszego. I tu pojawiają się czasami nowocześni rycerze. Poświęcą czas, ciężką pracę i mnóstwo pieniędzy, by pomóc tylu zwierzakom, ilu się da, znaleźć im domy, zapewnić zdrowie.

Podobnie ma się sytuacja na przykład z uchodźcami. Ludzie uciekający przed wojną, terrorem lub prześladowaniem w krajach "cywilizowanych" trafiają w biurokratyczną maszynę, która, jak to maszyna, empatii nie posiada. Trafiają też na "patriotów", którzy gotowi są skrzywdzić kogoś za odmienny kolor skóry czy język. Trafiają, to najczęstsze, na tchórzy schowanych za pancernym ekranem internetu, którzy w poczuciu własnej bezkarności wypisują głupoty mające na celu jeszcze bardziej ograniczyć tolerancję i katalizować wrogość. I tu znowu, czasami pojawią się ludzie, którzy, będąc w mniejszości, staną w obronie uchodźcy.

Podobnie jak w średniowieczu rycerze stanowili ułamek społeczeństwa, pośród morza plebsu, tak i dziś, osób mających w sobie odpowiednią empatię, inteligencję i chęć pomocy jest bardzo niewiele. Tak było, tak jest, i (niestety) tak będzie. Co nie znaczy, że nie należy się starać.

Wyszedł mi chyba bardzo patetyczny post. Smuteczek. Takie to właśnie przemyślenia latają mi po głowie po porannym przescrollowaniu facebooka. Dziesiątki informacji o tym, że ktoś porzucił zwierzaka, albo że ktoś zbiera na leczenie już odratowanego stworzonka. Artykuły o kolejnych tonących uchodźcach, przeplatane komentarzami "dobrze im tak, niech toną". Fake-news o całych dzielnicach, w których panuje prawo szariatu. Zasmucę Was, drogie cebulaczki-buraczki. Byłem nie tak dawno w Berlinie. Mimo zwiedzenia całkiem sporej części miasta nie widziałem ani jednej dzielnicy z prawem innym, niż prawo niemieckie. Nie widziałem gett, nie czułem się też zagrożony mijając grupy Muzułmanów. Mam nadzieję, że i oni nie czuli się zagrożeni, spacerując w tłumie autochtonów.

Niestety, współcześni rycerze nie mają takiej siły przebicia, jak ci średniowieczni. System feudalny się zakończył, przywileje również. Pozostaje jedynie rycerskość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz