poniedziałek, 13 listopada 2017

Jeszcze Polska nie zginęła, ale się staramy

W sobotę odbyły się huczne obchody. Niektórzy obchodzili święto, inni obchodzili święto. Należałem do tych drugich, jak prawdziwy żydo-lewako-pedał udałem się na sushi na Plac Unii. Miałem jednak okazję przyjrzeć się przebiegowi obchodzenia święta przez Prawdziwych Polaków (TM). Jak wiadomo powszechnie, o niepodległość Polacy walczyli wielokrotnie, więc czym byłyby obchody tak ważnego święta bez odpowiedniej inscenizacji. W rolę Polaków walczących o niepodległość wcielili się Prawdziwi Polacy (TM). W rolę odwiecznego nieprzyjaciela Narodu Polskiego wcielił się odwieczny nieprzyjaciel, czyli lewacy, pedały, uchodźcy, feministki, Donald Tusk i pani Krysia z mięsnego.

Oczywiście, jak w każdej bajce, wszystko dobrze się skończyło, Prawdziwi Polacy (TM) zwyciężyli. Co prawda Warszawa wyglądała po tych walkach jak po przejściu orkanu Jarosław, ale walka o niepodległość wymaga przecież ofiar! Bohaterscy Prawdziwi Polacy mogli z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku kopnąć na odchodne jakiegoś obcokrajowca zwiniętego w kulkę na ziemi, i wrócić do Sosnowca. Po drodze wpadając na obowiązkowego kebsa z sosem mieszanym. Biało-czerwonym.