środa, 9 stycznia 2019

Zima jeszcze gorsza

Ho ho ho, merry fuckin' nothing. Zaczął się 2019 rok. Tak się składa, że rok kończy i zaczyna się w paskudnym dla mnie okresie zwanym powszechnie zimą. Wiele zwierzątek jest bardzo mądrych, i ten podły okres przesypia. Ptaszyska bywają jeszcze mądrzejsze, i po pierwszych oznakach zbliżającej się zimy spierdalają do ciepłych krajów.

Na taktyczną spierdolkę do ciepełka brakuje mi niestety budżetu, przespać zimy z anatomicznych względów nie mogę. Mój rekord to 22 godziny, po wcześniejszej pracy przez kilka dni bez snu. Nic przyjemnego, nie zalecam.

Poza oczywistym negatywnym efektem, jakim jest niemożność jazdy na motocyklu zima ma jeszcze jeden paskudny efekt. Branża kreatywna zamiera. Wszystko odkładane jest na później. A bo po świętach, a wtedy to już w zasadzie po nowym roku, a po nowym roku to już może po feriach, i tak dalej. W efekcie zimą nie bardzo jest co robić, a od siedzenia w domu idzie dostać pierdolca.

Rok temu z niewielkim haczykiem zrobiłem podsumowanie roku 2017. Opisałem w nim trzy punkty będące namiastką postanowień noworocznych.

1) do maksimum wykorzystać sezon motocyklowy (podróże małe i duże)
2) zrobić dużo fajnych zdjęć (modelki cnotki mogą wy***ć)
3) pozbyć się oponki

W sezonie 2018 udało mi się wykręcić około 15 tys kilometrów na motocyklu. Jeździłem 31 grudnia, jeździłem 1-go stycznia 2019, więc tu mogę spokojnie postawić plus.

2018 nie był może rokiem wypełnionym po brzegi fotografią, ale na ilość zdjęć nie mogłem narzekać. Drugi plus.

Oponka ma się dobrze.

2/3 to nie taki zły wynik, nie sądzicie? Mogło być gorzej, mogło być lepiej. Miejsca na lepiej jest mniej, więc dość łatwo spojrzeć na to optymistycznie.

Rok 2019 odbędzie się bez postanowień dotyczących życia. Postanowienie dotyczyć będzie tego bloga. Będę pisał więcej. See you soon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz